sobota, 10 sierpnia 2013

Chłodniej.

Nie lubię, gdy zbyt długo jest gorąco, nie lubię tak wysokich temperatur na dworze, automatycznie w domu temperatura również skacze i to wysoko. Niczym Wlazły. Na szczęście dzisiaj się ochłodziło i czuję się normalnie, nie budzę się zlana potem, jest czym oddychać, nawet jakby trochę... marznę? A przecież to aż 17 C ?... Duży skok temperatury, z 37 na 17... A mimo to cieszę się, wreszcie mogę poczesać się, czy przejść na drugi koniec pokoju bez wypocenia 5 litrów wody z organizmu. 
Ale zbyt długiego chłodu też nie lubię. A może by tak kilka dni upałów, kilka umiarkowanej temperatury i kilka chłodu, potem umiarkowanej i znów upały? A może by tak... A może...
Nie ma tak łatwo.

sobota, 3 sierpnia 2013

Od października będę studentką, jak ten czas szybko leci. Ani się człowiek nie obejrzy i za chwilę będzie po studiach, trzeba będzie pracy szukać, układać dorosłe życie. A jakby tak wrócić do podstawówki? Albo przedszkola? Znowu rysować szlaczki i literki w podręczniku, bawić się w ślub i chusteczkę co ma cztery rogi. A potem oglądać Dragon Ball Z i zajadać się schabowym zrobionym przez babcię. Jeździć na rolkach, wspinać się na trzepak. Pierwszy raz robić nietoperza bez trzymanki. Spać w namiocie na ogródku koleżanki, bawić się w podchody. 
Najlepszy czas mija tak szybko.

wtorek, 30 lipca 2013

:>

Zapisałam się na prawko. T. jest bardzo zadowolony nawet od razu zabrał mnie na plac, żebym się nauczyła chociaż ruszać, zmieniać biegi i hamować. Wczoraj miałam pierwsze wykłady. Fajnie tak ;-)

I słońce jest zawsze, nawet jeśli za chmurami, a kiedyś przyjdzie wiatr i się przejaśni. Ale czasem potrzeba trochę chmur, upały wcale nie są takie znośne, jeśli w domu również jest około 40 C ... Czasem tęsknię za jesienią, zimą i wiosną. Nawet często, lato jest czasem zbyt gorące.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Tak pięknie, tak cudownie!

Dzisiaj nie poszłam na pierwszą lekcję i na ostatnią, z resztą już dziś odbyła się konferencja klasyfikacyjna, więc to nie ma żadnego znaczenia :-) Skończyłam więc o 11:30 i poszłam z koleżankami i kolegą z klasy do McDonald's :)) Wcięłam zestaw powiększony i McFlurry z Lionem :)) Przyjechałam do domu, uczyłam się 2h słówek z hiszpańskiego, przy czym wiewiórka przebiegła metr ode mnie :o wcale się nie bała!! 
Teraz zjadłam obiad i za chwilę wybieram się na... rolki! Tak! Uwielbiam jeździć na rolkach a sezon rozpoczynam dopiero dzisiaj... Ale ważne, że już...! :)) 
Byle przetrwać maj, potem jakoś to będzie, nie dostanę się na dzienne pójdę na zaoczne i będę starała się przenieść... Będzie co będzie, nie ma co się martwić!

niedziela, 21 kwietnia 2013

Coraz bliżej matura!

Coraz bliżej matura, za tydzień wakacje, a ja się już jakoś nie martwię! Wprawdzie nie zrobiłam jeszcze prezentacji maturalnej na ustny egzamin z polskiego, ale zrobię :)). Wiem, że będzie dobrze - musi być. Dam radę i tyle, nie ma się co przejmować. Ważne, że w końcu pogoda dopisuje, jest ciepło i miło.
Czekam jeszcze aż otworzą basen w moim mieście, bo strasznie chciałabym już grać w plażówkę, pogoda już jest ok, choć trochę zbyt wietrzna. Będzie dobrze :))
Najważniejsze to mieć pozytywne nastawienie!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Śnieg topnieje

Śnieg na szczęście już topnieje, już po świętach. Dzisiaj mam trening. Zrobiłam bibliografię prezentacji maturalnej z jęz. polskiego i mam nadzieję, że z samą prezentacją też jakoś pójdzie. Muszę przecież jeszcze uczyć się hiszpańskiego. Jutro muszę zrobić prezentację na WOS o religiach świata. Poza tym mam do obejrzenia do prezentacji maturalnej dwa filmy: Pułapkę i Ostatni dom po lewej.
Jutro jadę ze szkoły na pielgrzymkę, żeby modlić się o dobrze zdaną maturę i dostanie się na studia. Martwię się, bo podobno ma być śnieżnie... 
Tak bardzo chciałabym już zagrać w plażówkę.

sobota, 30 marca 2013

Zabieram się do pracy

Wiem, że to dziwne, ale właśnie mam w planach poświęcić 3 godziny na tworzenie prezentacji maturalnej, przy czym poświęcę na nią czas jeszcze w przyszły wtorek. Tak! Nareszcie się za to zabieram! Dziwne, prawda? Też tak uważam, ale kiedyś w końcu trzeba. Mam nadzieję, że pójdzie mi sprawnie i coś spłodzę. Jej zarys w głowie już mam, wiec powinno pójść dobrze. Kara jako konsekwencja zbrodni. Tak to brzmi.
Kupiłam sobie wczoraj łososiowe dżinsy. Pastelowo.

piątek, 29 marca 2013

Pozbierajcie śnieg.

Dlaczego siedzę sobie, patrzę przez okno i widzę zaśnieżoną choinkę, drogę, chodnik, wszystko... Po co rozbierałam choinkę? Przydałaby się teraz. Zadzwonił tata, powiedział, że świąt nie będzie, bo nigdzie nie potrafi kupić karpia... Dowcipniś. Mam już dość, dość, dość, dość, dość śniegu. Myślała, że pójdę w sobotę poświęcić koszyk w płaszczyku, że będzie świeciło słońce, że będzie pięknie. Jak mam się cieszyć z życia kiedy pogoda doprowadza mnie do szału.
Jadę dzisiaj z chłopakiem na zakupy, planuję kupić tacie rzutki do darta, a mamie chyba torebkę. Sobie może też coś kupię jak mi się spodoba. Póki co mam dosyć śniegu. Nie możecie przyjechać do mnie, spakować całego śniegu gdzieś, wywieźć tak, że jak wrócę to już go nie będzie...? Proszę.

poniedziałek, 25 marca 2013

Coraz lepiej

Dużo się dzisiaj modliłam, rano w drodze do szkoły, kiedy wracałam również. Coraz bardziej czuję w sobie Boga, czuję też, że jestem lepszą osobą. Zdarzyło mi się dzisiaj przeklnąć, ale tylko raz, czy dwa, a to duży postęp. 
Zrobiłam PIT-a, który jeszcze mi został, muszę jeszcze nauczyć się na filozofię i powtórzyć geometrię analityczną, bo jutro jest sprawdzian. Na szczęścia mam już w głowie kompletny zarys mojej prezentacji maturalnej (czas najwyższy) i przez święta wielkanocne mam zamiar ją całą zrobić, z resztą i tak muszę oddać gotową bibliografię do czwartego kwietnia.
Dzisiaj słońce przebijało się przez chmury, ale nie udało mu się. 
Mam najukochańszą babcię na świecie, wczoraj byłam u niej na herbacie, a przy niedzieli jakoś nie miała rosołu tylko krem z kukurydzy, za którym nie przepadam i nie chciałam, kiedy mi zaproponowała, żebym zjadła. W domu miałam przecież dobry obiad. Nie mogła spać w nocy, że ja byłam u niej, a ona nie miała rosołu i dzisiaj rano zrobiła go dla mnie i wysłała do nas dziadka ze słoikiem pełnym zupy... Tyle miłości.

niedziela, 24 marca 2013

Jak zacząć wierzyć?

Co mam zrobić, żeby zacząć wierzyć w Boga tak mocno, z całego serca? Co mam zrobić? Bardzo chciałabym, żeby mi się udało. Na rekolekcjach byłam tylko jeden dzień, czułam się jak w jakiejś sekcie. Modlitwy są oklepane, ludzie recytują je jak regułkę, albo jakieś wzory. Długo nie było mnie w kościele, dzisiaj byłam. Niedziela Palmowa. Czułam się szczęśliwa, świeciło słońce. 
W kościele nie było tak źle oprócz kilku wrzeszczących dzieci. Po co rodzice przyprowadzają małe dzieci do kościoła? One jeszcze i tak nic nie rozumieją, a robią wokół siebie tyle szumu, że głowa boli. Płaczą, krzyczą, męczą się. Denerwuje mnie to. Staram się myśleć pozytywnie. W Wielką Sobotę pójdę poświęcić koszyczek. W Wielkanoc też będę w kościele. Mam nadzieję, że w następną niedzielę, po Wielkanocy też tam będę. Życie z Bogiem jest o wiele łatwiejsze, ale trzeba w niego głęboko wierzyć. A w tych czasach to nie jest proste. W końcu to dziwne, prawda? Że ktoś steruje całym światem, że stworzył go z niczego? Niewyobrażalne. Jak w to uwierzyć.