sobota, 30 marca 2013

Zabieram się do pracy

Wiem, że to dziwne, ale właśnie mam w planach poświęcić 3 godziny na tworzenie prezentacji maturalnej, przy czym poświęcę na nią czas jeszcze w przyszły wtorek. Tak! Nareszcie się za to zabieram! Dziwne, prawda? Też tak uważam, ale kiedyś w końcu trzeba. Mam nadzieję, że pójdzie mi sprawnie i coś spłodzę. Jej zarys w głowie już mam, wiec powinno pójść dobrze. Kara jako konsekwencja zbrodni. Tak to brzmi.
Kupiłam sobie wczoraj łososiowe dżinsy. Pastelowo.

piątek, 29 marca 2013

Pozbierajcie śnieg.

Dlaczego siedzę sobie, patrzę przez okno i widzę zaśnieżoną choinkę, drogę, chodnik, wszystko... Po co rozbierałam choinkę? Przydałaby się teraz. Zadzwonił tata, powiedział, że świąt nie będzie, bo nigdzie nie potrafi kupić karpia... Dowcipniś. Mam już dość, dość, dość, dość, dość śniegu. Myślała, że pójdę w sobotę poświęcić koszyk w płaszczyku, że będzie świeciło słońce, że będzie pięknie. Jak mam się cieszyć z życia kiedy pogoda doprowadza mnie do szału.
Jadę dzisiaj z chłopakiem na zakupy, planuję kupić tacie rzutki do darta, a mamie chyba torebkę. Sobie może też coś kupię jak mi się spodoba. Póki co mam dosyć śniegu. Nie możecie przyjechać do mnie, spakować całego śniegu gdzieś, wywieźć tak, że jak wrócę to już go nie będzie...? Proszę.

poniedziałek, 25 marca 2013

Coraz lepiej

Dużo się dzisiaj modliłam, rano w drodze do szkoły, kiedy wracałam również. Coraz bardziej czuję w sobie Boga, czuję też, że jestem lepszą osobą. Zdarzyło mi się dzisiaj przeklnąć, ale tylko raz, czy dwa, a to duży postęp. 
Zrobiłam PIT-a, który jeszcze mi został, muszę jeszcze nauczyć się na filozofię i powtórzyć geometrię analityczną, bo jutro jest sprawdzian. Na szczęścia mam już w głowie kompletny zarys mojej prezentacji maturalnej (czas najwyższy) i przez święta wielkanocne mam zamiar ją całą zrobić, z resztą i tak muszę oddać gotową bibliografię do czwartego kwietnia.
Dzisiaj słońce przebijało się przez chmury, ale nie udało mu się. 
Mam najukochańszą babcię na świecie, wczoraj byłam u niej na herbacie, a przy niedzieli jakoś nie miała rosołu tylko krem z kukurydzy, za którym nie przepadam i nie chciałam, kiedy mi zaproponowała, żebym zjadła. W domu miałam przecież dobry obiad. Nie mogła spać w nocy, że ja byłam u niej, a ona nie miała rosołu i dzisiaj rano zrobiła go dla mnie i wysłała do nas dziadka ze słoikiem pełnym zupy... Tyle miłości.

niedziela, 24 marca 2013

Jak zacząć wierzyć?

Co mam zrobić, żeby zacząć wierzyć w Boga tak mocno, z całego serca? Co mam zrobić? Bardzo chciałabym, żeby mi się udało. Na rekolekcjach byłam tylko jeden dzień, czułam się jak w jakiejś sekcie. Modlitwy są oklepane, ludzie recytują je jak regułkę, albo jakieś wzory. Długo nie było mnie w kościele, dzisiaj byłam. Niedziela Palmowa. Czułam się szczęśliwa, świeciło słońce. 
W kościele nie było tak źle oprócz kilku wrzeszczących dzieci. Po co rodzice przyprowadzają małe dzieci do kościoła? One jeszcze i tak nic nie rozumieją, a robią wokół siebie tyle szumu, że głowa boli. Płaczą, krzyczą, męczą się. Denerwuje mnie to. Staram się myśleć pozytywnie. W Wielką Sobotę pójdę poświęcić koszyczek. W Wielkanoc też będę w kościele. Mam nadzieję, że w następną niedzielę, po Wielkanocy też tam będę. Życie z Bogiem jest o wiele łatwiejsze, ale trzeba w niego głęboko wierzyć. A w tych czasach to nie jest proste. W końcu to dziwne, prawda? Że ktoś steruje całym światem, że stworzył go z niczego? Niewyobrażalne. Jak w to uwierzyć.